piątek, 10 lutego 2012

Platformo. Lepiej już było. (AWS bis)

Faktem jest, że sondażowe otarcie się o siebie PO i PiS jest zdarzeniem bezprecedensowym. W mniejszym stopniu dlatego, żeśmy się od czegoś takiego zdążyli skutecznie odzwyczaić, jak, nie przymierzając, od lutowych mrozów, ale głownie z uwagi na okoliczności, w jakim nastąpiło.

Oczywiście wiemy czemu nastąpiło i oczywiście wszyscy (tej wersji teraz najlepiej się trzymać) tego oczekiwaliśmy.

Wiemy, że jest to efekt zdumiewającej kumulacji niefortunnych zdarzeń (ładnie nazwałem, prawda?), którymi, za sprawą naszej obecnej władzy dotknięci zostaliśmy na przełomie grudnia i stycznia a w zasadzie dotykani jesteśmy nadal.

Spodziewaliśmy się wszyscy, ze to może nastąpić… Ale z zupełnie innych powodów. Jak wiadomo, Donald Tusk i jego ekipa przygotowuje się właśnie, po ponad czteroletniej rozgrzewce, do koniecznego skoku na głęboką wodę. Tak głęboką, że jak już skoczy to tak nas obryzga, że się ledwie pozbieramy. I tak naprawdę dopiero wtedy to otarcie miało mieć miejsce.

Skok jeszcze przed nami i dlatego z pozycji odpowiedzialnego i dojrzałego obywatela mam nie tylko prawo ale i obowiązek się martwić. Wszak wszyscy światli mówią, że skakać trzeba, nikt nie ukrywa, że obryzga nas jak jasna cholera. Niektórzy wręcz twierdzą, ze tak się wtedy ten obryzgany naród może wkurzyć i nieco dłużej przytrzymać „pływakom” łepek pod powierzchnią.

Dzisiejsze otarcie się ma tę wadę, ze może obecną ekipę pozbawić części lub nawet całej determinacji i ochoty do skakania. I nawet się nie dziwię. Bo w nowej rzeczywistości trudno zgadnąć o kogo już po skoku będzie się ocierać.

Zdaję sobie sprawę, że z powagi sytuacji nic sobie nie robią ci nasi koledzy i te nasze koleżanki, które ciągle uważają, że

„A Donald Tusk?

Donald Tusk tylko się uśmiecha”

Ci zaś, co jeszcze w duchu mają nadzieję, że może już wkrótce znów będzie lepiej, tak na poziomie 47,5%, powinni porzucić nadzieję.

Lepiej nie będzie bo i być nie może. Po prostu. Choć może jutro jakaś tam zbadana zbiorowość na chwilę poprawi im humor.

Lepiej to już było. Bo teraz możliwości są dwie. Ta opisana wcześniej czyli ten potrzebny i oczekiwany od dawna skok i będące jego oczywistym skutkiem utonięcie albo też poniechanie i bezsilne przebieranie kończynami w jakiejś żałosnej choreografii pozorowanych ruchów.

W skrócie zaś te rozstaje, na których dziś stoi Donald Tusk i jego „załoga na kółkach” oznaczone są drogowskazem, wskazującym albo „Drugą dziurę Bauca”, jeśli obecna ekipa postanowi po prostu „dokupić” sobie parę punktów procentowych u społeczeństwa albo „AWS II”, jeśli pójdzie drogą „reform i wyrzeczeń”.

To lepiej, co to bez wątpienia już było to te lata bezwzględnego zaufania większości roztrwonione na nic a wręcz na podgrzewanie stanu wojny.

A zaniechania się mszczą. Co właśnie oglądamy widząc jak się nam drapieżniki nagle o siebie ocierają choć jeszcze do niedawna zdawały się mieć oddalone żerowiska.

Szkoda tylko nas wszystkich. Bo nie mam wątpliwości, że na jakiś szaniec choć spróbują nas rzucić w akcie desperacji. Tyle już tych szańców zaliczyliśmy.

A nam się chyba wreszcie jakiś spokój należy. Czyż nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz