Naprawdę trudno
mi jeszcze uwierzyć, że tak szybko może się nam przenicować życie
polityczne i że z niedzieli na poniedziałek przestajemy podniecać się tym, czy
jesienią Platforma utrzyma władzę a zaczynamy zastanawiać się czy do mety
wyścigu wyborczego pierwszy dojedzie PiS czy Kukiz i jego pospolite ruszenie.
Ja wiem, że jeszcze za wcześnie na jakieś daleko
idące wnioski, ale jednak miło patrzeć jak w ciężkiej (nie napisze śmiertelnej
choć może taka ona właśnie jest) chorobie pogrąża się siła, która ledwie
tygodnie temu zdawała się odzyskiwać dawną potęgę przed kolejną batalią o
władzę.
To, co dzieje się teraz z Platformą
zdaje czymś w rodzaju takiego perpetuum mobile, którego jedynym przeznaczeniem
jest skuteczne popełnienie samobójstwa. Świadomie nie napisałem „jest” lecz
„zdaje się”. W tym, co dzieje się i będzie się działo w najbliższym czasie
czynnik psychologiczny odgrywa i będzie odgrywał ogromną rolę. Najlepszą tego
ilustracją jest zjawisko polityczne pod nazwą „Paweł Kukiz”, które nie ma
doświadczenia, nie ma w zasadzie programu, nie ma struktur, nie ma jeszcze na
koncie żadnego realnego sukcesu a i tak przeskakuje wspieranych przez medialną
machinę „nieustraszonych budowniczych autostrad”, podpartych masą wskaźników,
które z pozoru powinny zapewniać im dożywotnią władzę.
Trzecie miejsce PO, przeskoczenie jej
w sondażach przez kukizowców oraz najwyższe deklarowane zaufanie obywateli do
Kukiza to kolejny czynnik, który sprawia, że dla PO już nic nie będzie łatwe. Dotąd jasne było, że PO to nie tylko PO ale
także lub przede wszystkim „antyPiS”. Teraz partia rządząca musi zdecydować
się, w kogo ma podczas zbliżającej się kampanii uderzać. Bo o ile PiS to wróg
odwieczny i znany, inicjatywa Kukiza to nie tylko przeciwnik ale też konkurent
w walce o w znacznej części podobny albo i ten sam elektorat.
Nie ma znaczenia czy Kukiz
rzeczywiście zepnie się na wybory i zdoła wystawić wiarygodną załogę. PO już
teraz musi zacząć przygotowywać się na jesień. Ustalić strategię, zacząć
gromadzić kwity…
Dla PiS ostatnie notowania to kolejny
po wygranej Dudy prezent od losu.
Właśnie ze zdumieniem uświadomiłem
sobie, że oglądam w „pigułce to, co swego czasu złożyło się na 8-letni okres
tkwienia PiS w opozycji.
Trudno wręcz uwierzyć, kiedy słucha
się dziś że Prezydent z PO lub nawet cała ta partia to „obciach”. Trudno nie
uśmiechnąć się gdy ów kandydat PO przegrywa wybory a z czeluści sztabów i
klubów Platformy dochodzą słuchy o tym, że tam już rozglądają się za innymi
„inicjatywami politycznymi”, z którymi dałoby się jakoś popłynąć.
Nie da się zaprzeczyć, że w warunkach
ciągle trwającego trzęsienia ziemi trudno odbudowywać. A im dłużej ów stan
rozchwiania będzie trwał, tym większa rzesza mających słabsze nerwy zwolenników
i funkcjonariuszy partii rządzącej zdąży od niej odpłynąć.
Dlatego właśnie twierdzę, że dla PiS
ostatnie notowania to kolejny po wygranej Dudy prezent od losu. Dla mnie zaś,
który przetrwałem tyle kolejnych porażek, już sam tylko tydzień karnawału po I
turze był wystarczająca rekompensatą za nie. Dalej to już czysty, skondensowany
zysk.
Oczywiście jasno trzeba sobie
powiedzieć, że tym prezentem jest na razie nadzieja na zwycięstwo a nie
zwycięstwo. O nie może być znacznie trudniej niż się dziś zdaje. Owszem, gdyby
rzecz miała być rozstrzygana jutro, PO mogłoby się pakować. Ale to jeszcze
kilka miesięcy. Prawie tyle, ile Dudzie zajęła droga od mało znanego posła ze
śladowym jak na taką batalię poparciem do prezydentury.
Po drugiej stronie jest nie tylko sam
przeciwnik ale też to wszystko inne, wiadomo, że już nie tylko „zaprzyjaźnione”
ale wręcz zdeterminowane. Kto oglądał wściekliznę TVP Info tuż przed ciszą
wyborczą wie o co chodzi. W tej chwili „zaprzyjaźnione” także ogłupiałe i
jeszcze przez jakiś czas potrzebujące spokoju by ogarnąć siebie i otaczającą
rzeczywistość.
Trudno zgadnąć jak to „ogarnięcie”
będzie wyglądało. Czy taki Sobieniowski zostanie z przydziałem do PiS czy może
swe umiejętności wykorzysta przeciw Kukizowi.
Kukiz, cokolwiek o nim myśleć i
mówić, działa dziś niczym garść soli rzucona „wytrawnym obserwatorom i
komentatorom sceny politycznej” prosto w oczy.
W tej chwili nie jest istotne sobą
reprezentuje i którą stronę sceny zechce zagospodarować. W mojej ocenie
doskonale notowania Kukiza w rankingu zaufania i wyniki jego nieistniejącej
przecież partii mają ogromne znaczenie. Przede wszystkim są odpowiedzią na te
wszystkie coming out „zawiedzionych wyborców PO”. Oni mają gdzie iść. Oni nie
muszą ukrywać kogo popierają. Oni nie muszą zacząć lubić PiS i dzięki temu mogą
przestać lubić PO.