czwartek, 9 kwietnia 2015

Będzie wojna… (Między Moskwą a Berlinem)



Nie twierdzę, że wojna będzie. Że nie będzie też nie twierdzę. Kto tam wie… Tak mnie naszło po prostu, że kiedy Berlin i Moskwa w sprawie Warszawy zaczynają mieć odmienne zdanie, kończy to się najczęściej krwawą łaźnią na polach Flandrii.

To taki, jak mi się przynajmniej zdało na początku, imponujący wstęp do ostatniej prawdopodobnej rozgrywki Berlina i Moskwy o wpływy w Warszawie a może wręcz o kontrole nad nią. Napisałem „prawdopodobnej” bo jednak jest możliwe, że nagłe po tylu latach zainteresowanie niemieckich mediów Smoleńskiem i kolejny nagły przebłysk geniuszu prokuratorów wojskowych zdumiewająco połączony z kolejnym przebłyskiem ich kompletnej amatorszczyzny przy zabezpieczaniu poufnych materiałów śledztwa to czysty przypadek. Ja takiego przypadku nie wykluczam. Ba! Nawet uważam, że nikt nie jest tak podatny na skutki mniejszych lub większych przypadków niż my, mieszkańcy kraju nad Wisłą.

Nic jednak nie szkodzi porozważać ów brak jedności Moskwy i Berlina. To zawsze jest ciekawe. Nawet teoretycznie.

Załóżmy więc, co zresztą niektórzy czynią, że ów Jurgen Roth to żaden tam freelancer pędzący w poszukiwaniu gorących tematów tylko jakiś „śpioch” na usługach BND. Załóżmy także, co także niektórym przyszło na myśl, że „nowe stenogramy” to nie efekt cudownego objawienia doznanego przez prokuratorów w sprawie częstotliwości i kiloherców tylko efekt sygnału ze wschodu. Nie mówię, ze zmowy. Ot po prostu ktoś stamtąd zasugerował „a może spróbujemy nie przy 11 kHZ tylko 90, co chłopaki?”

Tego wykluczyć nie można tak samo jak tego rozważanego wcześniej przypadku.
Gdyby faktycznie tak było, że się nam w okolicy okrągłej rocznicy zderzyły koncepty BND i FSB by spróbować zagrać nam na smoleńską melodię, wnioski z tego byłyby ciekawe, oczywiste i w dodatku idące wyraźnie pod prąd powszechnym przekonaniom. No może nie „powszechnym przekonaniom” tylko raczej „wersji oficjalnej”.

Ta zaś, mówiąc bardzo skrótowo, jest taka, że na „moskiewskich dudach” gra raczej opozycja zaś partia rządząca raczej woli „berlińskie kuranty”.  Że PiS działa w interesie Moskwy a PO przy „Andżeli” stoi i stać będzie.

Gdyby jednak przyjąć, że mamy do czynienia z grami wywiadów, musielibyśmy także przyjąć, że się w Berlinie i w „stolicy krasnolicych Azjatów” wektory musiały poodwracać.

Przeciek w sprawie lotu do Smoleńska, bez względu na to, jak został odebrany, stanowił bez wątpienia uderzenie w PiS i ordynarną próbę sprowokowania opozycji do działań, które w okresie wyborczym mogły zmniejszyć jej szanse na odebranie władzy obecnemu układowi. Zatem jeśli intrygę napisano „innym alfabetem” twierdzenie, że najlepszym obrońcą interesu Moskwy jest Jarosław Kaczyński nie trzyma się kupy już na tak ogólnym poziomie rozważań. Jeśli Moskwie zależałoby na destabilizacji sytuacji w Polsce, logicznym jest, że powinna mocno stawiać na JK i jego partię. Przynajmniej z punktu widzenia tych, którzy o tych „moskiewskich dudach” majaczą.

Z kolei nagłe zainteresowanie ewentualnym zamachem w Smoleńsku, objawione ostatnio nad Renem i Łabą z całą pewnością nie służy wzmocnieniu rządzącej obecnie Platformy Obywatelskiej. Jeśli jest efektem działań niemieckiego wywiadu znaczy, że Berlin z jakichś powodów przestał być zadowolony z naszych „proeuropejczyków”.

I tu nasuwa się czy wręcz narzuca pytanie o co chodzi, czy o co by chodziło, gdyby to faktycznie było FSB i BND? 

Odpowiedzi może być mnóstwo. Z czego większość rzecz jasna nie do odgadnięcia.

Ta, którą da się wysnuć na podstawie percepcji kogoś, kto blisko jakiegoś wywiadu nawet nie stał jest taka, że dalsza gra Berlina na PO byłaby groźna.  Ile by nie wciskać kitu za pośrednictwem TVN czy GieWu, po jego zeskrobaniu widać wyraźnie, że lepszego sojusznika od obecnych ludzi władzy w Warszawie Moskwa raczej mieć nie będzie. A dziś raczej nie już się da  być zarazem „człowiekiem Moskwy w Warszawie” i brylować na salonach zjednoczonej Europy. Taka sytuacja…

I to właśnie powód do snucia takich wizji, jaka mi się w tytule pojawiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz