środa, 28 grudnia 2011

2012 – koniec świata…

Igor Janke u siebie dopytuje się jak nam widzi się zbliżający 2012*. Nie bez przyczyny się dopytuje bo naczytał się Rybińskiego. I pewnie chce, żeby go po tej czarnej wizji z Sodomą, Gomorą i paliwem po 7 zyla pocieszyć. Tedy pocieszę go. Bo czy ktokolwiek w Polsce zauważy te 7 zyla na litrze? A nawet jeśli to czy się przejmie? Nie takie rzeczy nas nie ruszały. Przeszliśmy ostatnio taka szkołę odporności że nic nas już nie ruszy. Choćby na naszych oczach żywcem darto kocięta i szczenięta to nam nawet powieka nie drgnie. Z nas już nie ludzie z marmuru czy żelaza ale z tytanu i innych technologicznie posuniętych materiałów. Chce pan Igor dowodów? Ano proszę. Jakoś wcale nie za dużo czasu temu zdecydowana większość społeczeństwa uznała, że nasz Premier jest do dupy a jego rząd nawet ekstra do dupy. W związku z powyższym przy najbliższej okazji większość społeczeństw powierzyła Premierowi do dupy i jego ekstra do dupy rządowi niezwykle trudną i odpowiedzialną misję przeprowadzenia naszej Ojczyzny przez wyłaniające się z nagła mielizny i rafy. Jakby oczywistym społeczeństwu się wydawało, że to dzieło powierzyć można było komuś, kto jest… jaki jest. Co tam zatem że za paliwo przyjdzie te 7 zyla płacić. Pewnie nawet nie zapłaczemy. A nie zapłaczemy bo ciekawsze rzeczy przed nami. Fachowo rzecz ujmując mamy nieco inne priorytety.

Dwa ostatnie lata to czas, w którym rzeczywistość niesamowicie zapętliła się nam z historią. I do dziś rozsupłać tego nie jesteśmy w stanie. Taki pan Borowczak bohater zdemaskował na ten przykład podpiętych pod Solidarność gdzieś kole 1989 roku Kaczyńskich za pomocą fotki z września 1980 roku z dwoma Lechami (w tym jednym, którego tam jakoby nie było…) siedzącymi po prawicy i lewicy Kołodzieja. Ale to nic jeszcze. Oto odnalazła się największa (interpretujcie jak się wam podoba) córa tejże Solidarności. Trudno powiedzieć czemu dwadzieścia lat trzeba było czekać aż się znajdzie ale co tam. Zresztą to też jakiś tam symbol znaczący albo nawet parabola naszego narodowego losu bo na tyle rzeczy cięgle jeszcze czekamy i czekamy…

Lech (ten co wtedy był akurat) z kolei podwoił stawkę, zaliczył kumulację i w efekcie okazał się też wodzem rebelii z grudnia 1970. Wodzem tak zmyślnym i sprytnym, że nawet ci, co im wówczas przewodził do dziś nie wiedzieli, że im przewodził. A może i nadal nie wiedzą. Jakoś tak prasa radio i telewizja powściągliwie do tego coming out pana Lecha podeszły. Ale szacuj dla bohatera i jego rozkwitających rejonów szarej i białej substancji odpowiedzialnych za pamięć. W związku z tym czekam ze spokojem na ujawnienie kolejnych historycznych dokonań pana Lecha jako to dowodzenie AK, prowadzenie kontruderzenia znad Wieprza, autorstwo „Kapitału”, sprowadzenie do Polski chrześcijaństwa oraz, co absolutnie nie wykluczone, bycie czwartą osoba boską. Czwartą w kolejności rzecz jasna a nie co do znaczenia.

Późne chodzenie spać, szczególnie to, które bierze się z bezsenności ma wiele minusów. Człowiek się wkurza (przez co jest jeszcze bardziej bezsenny…), rano jest niewyspany i takie tam. Ma natomiast tę zaletę, że się trafia na ciekawe audycje w telewizorze. Czemu ciekawe audycje puszcza się akurat somnambulikom nie mam pojęcia. Jakieś sensowne uzasadnienie pewnie to ma. W końcu zaprzyjaźnione stacje to jednak biznes i poza „Tygodnikiem Powszechnym” prezentów nikomu nie zwykły robić. Nawet lunatykom.

W każdym jednak razie dzięki bezsenności i uprzejmości jednej z zaprzyjaźnionych stacji mogłem ujrzeć przyszłość. Nie, żeby mi wyłożyli kawę na ławę. Wspomniana stacja to przecież medium dla inteligentnych więc pokombinować musiałem. Obejrzałem sobie audycję o pewnej pani co to od dawna dużo mogła a przez to i dużo kosztowała. Rzecz w tym, że role drugoplanowe we wspomnianej audycji odgrywali najwyżsi urzędnicy państwowi z obecnym prezydentem na czele. A ramy czasowe niektórych osiagów owej pani, by jasnym było – w audycji odmalowanej barwą raczej czarną, pokrywają się w znacznej części z rządami obecnej, najlepszej na świecie ekipy czy tam, jak rzekł był pan Radosław, drużyny.
Gdy na to patrzyłem, zastanawiałem się czy:

a) śnię.
b) nastąpiło gwałtowne przyspieszenie wyprzedaży aktywów zaprzyjaźnionej spółki z czym łączyć się może zmiana „linii”
c) jakieś krety pisowskie (wiadomo, to matecznik tego gatunku) podpięły się szczwane pod emisję
d) następuje powolne przesunięcie wajchy

Jako że cierpię tylko na bezsenność a zaprzyjaźnioną spółką kierują przecież sprawdzeni (he he…) towarzysze walterowcy uznałem, że wyłącznie odpowiedź ostatnia może być prawdziwa. Zresztą jak się popatrzy na mierzone kalibrem i autoramentem zapraszanych gości sympatie i preferencje stacji w ostatnim okresie widać, że prace nad „historycznym kompromisem” idą pełną parą. Tylko ten kompromis…

Czy nie jest wam, towarzysze walterowcy, chłopcy i dziewczęta czerskiści i ty księże Boniecki zamilkły tak młodo, że to nie Kuroń ani Geremek będą ta kwoką, która pod swymi skrzydłami zbierze pogubioną dziatwę z Rozbratu, z Nowego Światu i spoza gór i rzek? Że tow. Kwaśniewski z całym stadem komuchów wyblakłych i Frasyniuk milioner ze skromną czeredą demokratów (kropka pe el ) splotą się w uścisku, któremu patronować będą wódczany baron ze skłonnością do skeczów adresowanych do ludności o umysłowości sześciolatków, pabianicki beton partyjny i wrażliwy społecznie, kiepsko opłacany przez państwo właściciel złotego jaguara? Tudzież babochłop z uciętym wackiem, babochłop z wackiem i inne cuda natury.

Tedy nie dziw się panie Igorze, że Naród nie ma czasu roztkliwiać się nad tymi 7 złotymi za liter. Naród ma tyle ważniejszych zajęć, że żadnym tam końcem świata głowy mu zawracać nie warto.

* http://jankepost.salon24.pl/376396,rybinski-wieszczy-katastrofe-a-wy-prognozy-na-2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz