Tekst ten jest skutkiem oczywistem nacisku pośredniego. Wywieranego na mnie konsekwentnie i regularnie od dłuższego czasu. Sprawiającego, że ja, człowiek spokojny, układny a przez niektórych nawet uważany za uroczego, przejawiam zachowania już nawet nie niegrzeczne, ale wręcz autodestrukcyjne.
Sprowadzającego się do tego że za nic do mnie nie dociera ten blask słońc, które coraz intensywniej świecą nade mną wstając każdego poranka znad szczytów Uralu, Andów i wszystkich innych szczytów, które ostatnimi czasy było mi dane poznać. Ta moja, wywołana pośrednimi naciskami tępota i odporność na oczywiste dobro, którego niewątpliwie doświadczam jak każdy poddany, który ma możliwość doświadczać blasku tych świecących słońc.
Na czym ów pośredni nacisk polega. Postaram się to zobrazować konkretnym przykładem. Pana posła Niesiołowskiego w życiu nie spotkałem. Nie wiem czy to z tego powodu nie podpadł mi osobiście. Nic mi nie zwinął, nie napluł na mnie tak bardziej konkretnie, nie obraził mich rodziców, nie zadenuncjował mnie przed żadnym organem, nie obnażył się przede mną, nie… Mógłbym wymieniać tak bez końca złośliwości, niegodziwości albo i sqrwysyństwa, których Niesiołowski osobiście mi nie wyrządził. Zatem z ręką na sercu powiem, nie zdarzyło się nic takiego, co BEZPOŚREDNIO i osobiście dawałoby mi powody, by przez pryzmat pana Niesiołowskiego oceniać dorobek naszych gigantów postępu, ajatollahów rozwoju, daVincich integracji, Einsteinów rozwoju, Clausevitzów modernizacji. Przyznaję, nic osobiście mi Niesiołowski nie zrobił więc w zasadzie moje przekonanie że on i jego kumple to skończone cehauje (kumpelki już nie ale z innych, powiem organicznych powodów…) nie jest oparte na jakimś osobistym doświadczeniu. I powinno być wyłącznie traktowane jako insynuacja i dowód mej małości i kompletnego braku ogłady.
Jednak, jak uczy klasyk (i to nie byle jaki bo latami wpatrujący się w robactwo przeróżne, w tym latające, więc o trajektoriach lotu i kokpitach mający oczywiste pojęcie), ów bezpośredni kontakt nie jest konieczny.
Istnieją, jak napisałem wcześniej, również NACISKI POŚREDNIE, mające czasem skutki niebotyczne i dalekosiężne. I zgodnie z tą logiką, choć nic mi Niesiołowski nie zwinał, nie zakapował nigdzie, dziewczyny mi nie odbił, mógłbym się na niego w pewnej sprawie powołać.
Oto wyobraźmy sobie, że dziś wezmę kawał gazrurki (ponoć poręczne narzędzie), udam się do najbliższego znanego mi przedstawiciela ekipy słońc i go zaj***e, następnie dla uzyskania większego stopnia adekwatności i uzyskania stosownego efektu powtórzę ten numer jeszcze 95 razy. Po czym stwierdzę, że jest to skutek POŚREDNIEGO NACISKU, jaki był na mnie wywierany przez Niesiołowskiego od dłuższego czasu. To co?
Oczywiście jest to tylko możliwość hipotetyczna. Póki co oczywistym skutkiem POŚREDNIEGO NACISKU, wywieranego na mnie przez Niesiołowskiego, jest moje oczywiste schamienie. Nie, nie takie ogólne. Nadal puszczam kobiety w drzwiach przed sobą, całuję je w dłoń, ustępuję im oraz staruszkom miejsca w środkach komunikacji. Moje schamienie odnosi się wyłącznie do wstrętu, z jakim reaguję na blask, spływający na nas nieustannie za sprawą tych słońc wstających dla nas co dnia znad Uralu czy tam Andów. Rzecz wygląda tak oto:
Wyobraźmy sobie, że stykam się z jakąś publiczną wypowiedzią pana Niesiołowskiego. Serdecznie się z nią nie zgadam i… I gdybym był tym dawnym, swobodnym rosemannem, któremu nikt nie stoi na nodze, nie popycha w plecy, nie spycha nachalnie z kursu i ścieżki, rzekłbym:
„Pańskie słowa, czcigodny panie, oparte są na naciąganych przesłankach i zmierzają nie do obiektywnej prawdy lecz do obrony jakiegoś wygodnego dla pana mentalnego status quo. To przejaw intelektualnej nieuczciwości i tchórzostwa, które nie przystoi nikomu, a więc i mężczyźnie z pańskim wiekiem i doświadczeniem”
Zamiast tego, znajdujący się pod wynikającą z POŚREDNIEGO NACISKU presją rosemann rzuci bez wahania:
„Ty ch*** piep****, pie****** jak pogięty! Kupy się nie trzyma ta twoja je*** argumentacja, która zmierza do godnej swym rozmachem częstochowskich szańców obrony du** swojej i całej reszty tchórzy i oszczerców. Oczekiwanie od was, że kogoś przeprosicie to dowód idiotyzmu. Limit przeprosin wyczerpał przecież wasz inteligentny i wrażliwy inaczej rzecznik gdy pięknie, w obcym języku mówił „izwinitie”.
Przyznasz, szanowny czytelniku, że straszne skutki i spustoszenia czyni ten POŚREDNI NACISK, któremu jestem poddawany. Jeśli w jego wyniku coś się wydarzy, powiem tylko, że uprzedzałem…
Kanwą do powstania tekstu były następujące fragmenty wypowiedzi:
Mieliśmy do czynienia z naciskiem pośrednim. To jest bardzo delikatny problem, ale największy nacisk stanowił Lech Kaczyński. Pomysłodawcą całej tej ekspedycji był Lech Kaczyński i on za nią odpowiadał. Pośrednio po tym co się wydarzyło w Gruzji, piloci uznali, że trzeba będzie wylądować, bo inaczej cała impreza byłaby niewypałem Pośredni nacisk jest bardzo trudny do udowodnienia. Jednak trudno mówić o czyjejkolwiek bezpośredniej winie, bo nikt nie miał pojęcia, że to się tak skończy.
Jeśli ktoś twierdził, że gen. Błasik naciskał na pilotów, to niech teraz przeprasza. Dla mnie wiarygodny jest raport Millera, w którym nie ma nic na temat nacisków gen. Błasika…
Jeśli gen. Błasik poszedł do kokpitu, to można mówić o jakiejś formie nacisku, no bo po co tam poszedł? Jeżeli okaże się, że dowódcy Sił Powietrznych nie było w kokpicie, to te fragmenty raportu Millera są nieaktualne. Co to zmienia?*
* http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/niesiolowski-w-poniedzialek-pis-rozpeta-na-nowo-pi,1,4998338,wiadomosc.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz