wtorek, 19 lutego 2013

Znów to samo czyli upadek ducha Platformy



Dzień dziś politycznie gorący więc i nie dziwota, że od czasu do czasu zerkam w telewizor by się zorientować co z ta Polską na kolejnych etapach troszczenia się o nią przez naszą klasę polityczną. Tak się złożyło, nie mnie oceniać czy dla mnie szczęśliwie czy nie, ze podczas takiego zerkania natknąłem się na pana Stefana Niesiołowskiego, który został odpytany przez dziennikarkę na okoliczność pani Agnieszki Holland. I było to smutne doświadczenie. Nie, nie dla mnie a raczej dla wyborców czy tam wyznawców Platformy Obywatelskiej.
Ci, jak się domyślam, na pytanie czemu warto ciągle czy tam jeszcze warto głosować na PO spodziewaliby się najpewniej jakiejś narracji pozytywnej. Kilometrów autostrad od morza do tatr i innych osiągów zapierających dech w piersiach. Czy choćby tych stu wielkich baniek przywiezionych z Brukseli.
Widać jednak, ze to nie przekonuje chyba nawet pana Niesiołowskiego, który, tłumacząc czemu pani Holland musi, a najpewniej nawet i zagłosuje na PO popisał się dość długim wywodem. Długim, choć sprowadzającym się do powtarzanego w co drugim zdaniu stwierdzenia, że nie głosować na PO oznacza oddanie władzy PiS-owi.
Pomijam tę irytującą niekonsekwencję polityków PO, którzy potrafią równocześnie z przekonaniem tłumaczyć że PiS po prostu nigdy już nie ma szans na odzyskanie władzy i straszyć… powrotem PiS do władzy.
Pomijam też spadająca skuteczność takiej argumentacji.
Ale nie można pominąć faktu, że po półtorej kadencji sprawowanej władzy ma pan Niesiołowski, niewątpliwie propagandowa wunderwaffe swej partii, mając wyjaśnić prominentnej acz byłej już zwolenniczce czemu powinna przemyśleć swą apostazję i powrócić do porzuconego wyznania,  ma jej tylko tyle do powiedzenia.
Z perspektywy tej wypowiedzi i tego argumentowania zastanawiam się czy sławny tuskobus, który rozpocznie czy nawet już rozpoczął trasę po kraju, zaopatrzony został w odpowiednią liczbę odpowiednio przerażających konterfektów Kaczyńskiego na wszelki wypadek gdyby pan Premier, roztaczając przed zgromadzonym ludem mleka i miodu wożonego w brukselskich workach usłyszał gdzieś tam „Nie cudzołóż człowieku!”*
** To ze starego dowcipu o Jaruzelskim, który po stanie wojennym wrócił z wizyty w Watykanie i pytany przez Kiszczaka opowiadał jak było fajnie. Papież rozumiał, że postępuje normalizacja, że demokracja działa wspaniale a Naród kocha władze i jeszcze bardziej socjalizm. Tylko jedno zastanawiało generalissimusa.
- Kiedy to wszystko mówiłem, on co chwila powtarzał „Nie cudzołóż synu.”
- A co? Miał ci mówić nie pi***ol? – zapytał Kiszczak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz